poniedziałek, 15 grudnia 2014

BIEL I CZERŃ - PORZĄDEK I CHAOS czy STAGNACJA I ZMIENNOŚĆ?


Czysta biel i odrobina czerni...
Mój sen… W nocy 30.09., ale w tej chwili nie pamiętam z którego roku. Znalazłam w notatkach bez zapisu roku.
Dużo w nim bieli, jak biel kartki, białego ekranu komputera, biało-mlecznych ścian… i białego światła. Biel, biel, biel… wszędzie biel i białe wręcz oślepiające światło… Światło, tylko Światło… Czułam i „widziałam”, że tam były najważniejsze: czystość, precyzja, doskonałość i bezwględność… idealny porządek w całej tej przestrzeni… Widziałam też znaki i symbole gdzieniegdzie w nią wpisane… czarnym kolorem. Jak wykaligrafowane. Ale było tam bardzo mało tych znaków. Proporcjonalnie może jakieś „0, 00001″ procent w tej bieli. :-) No… jakby na białej kartce z bloku do rysowania był jeden maleńki napis – słowo składające się zaledwie z kilku literek…

Tam z wielką precyzją i bezwzględnością była realizowana jakaś idea. Po „mistrzowsku”. Była idea, która wymagała zniszczenia jakiejś istoty albo eksterminacji lub zabicia jakichś istot lub jakiegoś całego gatunku istot albo planet czy galaktyk, to była po prostu konsekwentnie realizowana; jak cięciem najostrzejszego diamentowego skalpela eliminowano to, co do „wykrojenia” świata zgodnego z ową ideą nie pasowało, co było zbędne, a co mogło by przeniknąć tę przestrzeń. Liczył się CEL, a nie DROGA. CEL, który „uświęcał środki”. Tam podstawę stanowiło przekonanie – idea, że przecież… „WSZYSTKO jest TYLKO ENERGIĄ i IDEĄ, którą należy realizować”.
Jeśli w tej przestrzeni pojawił się jakikolwiek inny kolor, natychmiast był wymazywany, „wywabiany”, niszczony. To była przestrzeń… chłodna, wręcz lodowata bez jakichkolwiek uczuć. Nawet cienia uczuć… Tam nawet żadnego cienia ani gry światło-cienia nie było. Tam było wyłącznie białe światło. Kojarzyło mi się to wszystko też z jakimś „architektem” siedzącym w białej przestrzeni przed ogromną białą kartką i kilkoma na niej umieszczonymi znaczkami… Skojarzyło mi się to także z przestrzenią – jakby miejscem we wszechświecie, które mogłabym nazwać „tronem” Umysłu… pewnej bardzo wyspecjalizowanej i „wysublimowanej” cząstki Umysłu. Ale ten „tron” był nawet nie tyle kryształowy, lecz diamentowy…
Umysł pozbawiony, odcięty od Świadomości…

Dla niektórych ludzi to Bóg… Pan…
I przypomniała mi się piosenka Marylin Monroe chyba pt. „Girls like dimonts”…

Hmm… cięte diamenty, sztuczne diamenty… Wolę naturalne kamienie… i kryształy.
I ból, który odczuwam… kiedy... jakby ktoś próbował mnie „przyciąć” do takiej formy, jaką chciałby mi „nadać”… Jakby chciał ze mnie „wyssać”... Miłość i zablokować PRZEPŁYW w moim sercu. Przyjmuję to także z Miłością. Ale to niemożliwe, by komuś lub czemuś udało się to… I wiem, że nawet gdybym miała umrzeć, jest we mnie taka ufność w to, co się ze mną dzieje i w zmiany, jakie od kilku lat mają miejsce, że wszystko dzieje się w harmonii.
A dziś 16.12.2014. takie coś...

Ciekłe kryształy

"Ciekłe kryształy – nazwa fazy pośredniej między ciekłym i krystalicznym stanem skupienia materii, którą charakteryzuje zdolność do płynięcia, charakterystyczna dla cieczy i jednocześnie daleko-zasięgowe uporządkowanie tworzących ją cząsteczek, podobnie jak to ma miejsce w kryształach.
(...)
W fazie krystalicznej wszystkie cząsteczki są ściśle uporządkowane i nie mają w ogóle swobody ruchu. W fazie ciekłej jest odwrotnie – cząsteczki mają pełną swobodę przemieszczania się w obrębie objętości cieczy i jednocześnie nie są w żaden sposób daleko-zasięgowo uporządkowane. Natomiast w fazie ciekłokrystalicznej sytuacja jest pośrednia – cząsteczki mają częściową swobodę ruchu i jednocześnie są częściowo uporządkowane.


Znakomita większość substancji w procesie topnienia wykazuje jednoczesne uwolnienie translacyjnych (czyli dających możliwość przemieszczania się) i rotacyjnych stopni swobody. 

Dla niektórych cząsteczek (głównie o kształcie zbliżonym do kuli) uwolnienie rotacyjnych stopni swobody następuje jednak wcześniej (w niższej temperaturze), przy czym wykazują one w tej fazie dużą plastyczność (*1), stąd nazwa – kryształ plastyczny." - Wikipedia

Z ciekłymi fizycznymi kryształami jest tak, że ich głównym "problemem" jest brak możliwości natychmiastowej zmiany stanu.  Potrafią jednak zmieniać swój stan i cząsteczki mogą zmieniać swoje położenie tworząc nowe obrazy, ale bywa też, że potrafią pamiętać poprzedni swój stan, a nawet superpozycję swoich stanów.

I znalazłam pewien rysunek... 
Za warstwą ciekłego kryształu znajduje się źródło światła (zawsze białe).
I w zależności jak ten kryształ jest spolaryzowany (ustawiony), taką oko ludzkie widzi barwę. 

Cząsteczka ciekłego kryształu.
W pierwszej pozycji biały w drugiej czarny.
W pozycjach kątowych działają jak pryzmat rozszczepiając światło na barwy. 


Cząstki energetyczne (fotony) jako płynne kryształy tworzące przestrzeń - "próżnię pustki"...
Kryształy mogą zmieniać swój stan... Mogą stawać się ciekłymi kryształami... W kryształach ciekłych, w zależności od tego, jak ustawiają się cząsteczki względem siebie, mogą różnie przepuszczać światło. Podobnie tzw. cząstki energetyczne.

Czyli w przestrzeni bez dodatkowej energii, fotony mogą być "niewidzialne" i sobie "dryfować," w eterze i ustawiać się "chaotycznie" i "pływać" w przestrzeni ("próżni", która wydaje się być pusta - stąd "pustka"), swobodnie tworząc wciąż zmieniające się wzory (w superpozycji istnieją one wszystkie jako potencjalne). My je "aktywujemy" naszą energią. Ponieważ wówczas częstotliwości są tak zróżnicowane (nieuporządkowane czyli niewzmocnione), to nie widzimy tego. Ale dlaczego możemy zacząć widzieć różne wzory, różne kolory, które wciąż się zmieniają...? Ponieważ widziałam takie wzory wielokrotnie. (Podobnie opisywane są takie wzory przez uczestników tzw. ceremonii z ayahuaską lub eksperymentów z LSD. (*2)

Czyżby energia naszej uwagi skupiona na pewnych obszarach przestrzeni energii porządkowała ją w jakiś sposób tak, że skupiając się na pewnych częstotliwościach mogła tworzyć wzory, niejako wzbudzała je jako myśli w naszych mózgach i w ten sposób tworzyła "krystaliczne" wzory i "sieci rzeczywistości", które powoli stają się coraz mniej "elastyczne" - jak wolno zastygające "kryształowe płynne" sieci? I w taki sposób owe wzory - płynne obrazy stają się myślami - słowami, poprzez które manifestuje się nasza tzw. rzeczywistość? (W takim razie odwrotny proces też jest możliwy.)

Skąd jednak bierze się w nas tendencja (preferencja) do skupiania energii całego ciała do takich, a nie innych myśli - wyodrębnionych częstotliwości tworzących dany obraz tzw. rzeczywistości? hm...

Zdjęcie cząstek kryształów w trakcie przechodzenia cząsteczek z jednej fazy (stanu) do innej fazy (stanu) - różne cząstki znajdują się w zróżnicowanych stanach:
From Wikimedia Commons, the free media repository

_________________
"Wielu z waszych naukowców zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że wszystko istnieje naraz, wszystko istnieje teraz, w pewnym sensie wszystko istnieje tutaj, ale... 
tworzycie iluzję separacji poprzez tworzenie różnic w wibracyjnej częstotliwości. 
Jedynym sposobem tworzenia iluzji ruchu jest przejście z równoległej rzeczywistości do równoległej rzeczywistości, która jest trochę inna." cyt. stąd: https://www.youtube.com/watch?v=ms9AEVjSez8



I teraz doskonale rozumiem swoją senną wizję o "ludzkich radioodbiornikach"...
///Przyglądałam się ruchom intensywnych energii o bardzo zróżnicowanym spektrum częstotliwości drgań. Słyszałam dziwne dźwięki, podobne do tych, które już kilka lat temu pojawiły się w wizji z Polem Świadomości Buddy... Te energetyczne wibracje zbiegały się w czymś w rodzaju świadomego kulistego "radioodbiornika", organicznego i pięknego "radioodbiornika" w kształcie kuli. Był jakby z ciekłego kryształu, ale nie umiem tego dokładniej opisać. Obserwuję, jak poszerzają się możliwości odbioru zróżnicowanych częstotliwości tego "radioodbiornika". Tak, jakby wcześniej był dostrojony do tylko kilku stacji radiowych, a teraz dostraja się do coraz większego spektrum - zakresu częstotliwości fal. Może odbierać sygnały z coraz większej ilości "stacji nadawczych". Ale na razie jeszcze odbiera te sygnały w taki sposób, że musi sam "przesuwać swój punkt " odbioru tych fal (jak kręcenie gałką w radiu przy zmianie zakresu fal). Pomiędzy odbieranym "stacjami nadawczymi" są jeszcze trzaski i zakłócenia... Nagle ten "radioodbiornik" zaczyna odbierać sygnały z coraz większej ilości stacji nadawczych... Ta świetlista kula początkową wpada w bardzo silne wibracje....  Wyglądało to tak, jakby za moment miała się rozpaść. Jednak wcale się nie rozpada... I jest w stanie objąć te wszystkie zakresy częstotliwości fal, energii... I jest świadoma wszystkich treści, które przez nią przepływają. I w pewnym momencie zdaję sobie sprawę z tego, że na tym polega poszerzenie świadomości istot ludzkich...///
http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2012/07/krysztaowe-ludzkie-radioodbiorniki.html

Nnka w komentarzu pod tamtą notatką napisała (cytując chyba Dawida56):

"Od tego poziomu licza się poziomy KOSMICZNE 8 i 9 są przejrzyste jak kryształ i zbudowane z bardzo delikatnych wysokich wibracji POZIOM 8 zachowuje sie jak treść (zachowuje sie jak substancja płynna) poziom 9 jak Forma – Kryształowe uświęcenie wszystkiego co jest poniżej. – – bioterapia podstawy budowy anatomicznej ciał subtelnych." http://nnka.wordpress.com/2012/07/03/geometria-euklidesowa-i-teoria-grup/#comment-5299"

Mnie się to kojarzy z... "kryształową eterową plazmą"...

Przez ostatnie lata zajmowałam się i nadal zajmuję tym "strojeniem"... dostrajaniem mojego ciała do coraz większego zakresu (spektrum) częstotliwości. Ponieważ podążam za swoimi snami. za obrazami i informacjami, jakie w nich spływają z "Wyższego Umysłu" (przebudzonego) do mojego fizycznego umysłu. ;-) Dzięki temu oba integrują się ze sobą coraz bardziej i harmonizują ze sobą w połączeniu z wibracjami serca i ciała.

-------------------
(*1) Mój "pojazd: w kształcie kuli...

(*2)


Dodane 17.12.14
Dziś znalazłam taki obrazek...
I zachwycił mnie, między innymi dlatego, że coś sobie przypomniałam...  :-). Wiele lat temu widziałam (w poszerzonym stanie świadomości czyli w tzw. wizji) podobny obraz, ale postać kobieca i męska, a właściwie ich głowy, były ustawione profilami, jedna za drugą: z tyłu kobieca, a przed nią męska. Głowa kobiety była umieszczona twarzą do tyłu głowy mężczyzny. I ta kobieta bardzo delikatnie "wdmuchiwała" ŚWIADOMOŚĆ" w głowę mężczyzny - tak na wysokości szyszynki. (Wtedy nie wiedziałam, że na tej wysokości znajduje się szyszynka).
___________

przenikanie natury umysłu...
http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2012/06/ciemnosc-i-krysztaowe-swiato.html
zmienność Kwiatu Życia
mantra, jantra i tantra

sobota, 29 listopada 2014

NAUKA ODDYCHANIA W ŚWIADOMYM, PRZEJRZYSTYM ŚNIENIU


Teraz już jest tak u mnie, że sny stają się coraz bardziej świadomym śnieniem i mieszają się z tym, czego doświadczam na jawie...

10.06.2013
dziś w nocy na przykład niby śniłam, a jednak jednocześnie świadomie działałam. Widziałam, że w mózgu i w ciele są takie miejsca, gdzie normalnie między nerwami  (neuronami) przepływają fale "przenoszące informacje" - wibracje, dźwięki, energie o różnych częstotliwościach. Ale dostrzegłam, że w niektórych miejscach są jakby maleńkie błonki blokujące ten przepływ. I zobaczyłam, że teraz mam się zająć rozpuszczaniem tych błonek. Zaczęłam świadomie oddychać obserwując oddech i wiedziałam, że w ten sposób zachodzi proces rozpuszczania i udrażniania przepływu. Nie było to łatwe. Gdy oddychałam tak bardzo świadomie, czułam jakieś wibracje - jakby blokady... Takie dziwne doświadczenie miałam w nocy... Ale robiłam to dalej, świadomie i gdy "się przebudziłam"" kontynuowałam jeszcze przez chwilę to "udrażnianie" przepływu... I pewnie jeszcze będę to kontynuować, bo proces nie został zakończony.

Oddycham wówczas krótkimi oddechami wyobrażając sobie znak nieskończoności, którego jedna część znajduje się wewnątrz ciała  - jakby otacza "czakrę" serca na przykład, a druga część znajduje się na zewnątrz. Punkt centralny tego znaku nieskończoności znajduje się na granicy ciała z przodu. Biorąc wdech "rysuję" swoją skupioną uwagą drogę na znaku nieskończoności od punktu centralnego do wewnątrz i z powrotem do punktu centralnego znaku, a przy wydechu kontynuuję przesuwanie uwagi po zewnętrznej części.

14/15.09.2013
Z soboty na niedzielę medytowałam przed snem i w śnieniu pojawił się we mnie nowy, bardzo krótki oddech. Kiedy oddychałam byłam skupiona także na momentach "pomiędzy" wdechem i wydechem i gdy tak oddychałam, widziałam wewnętrznym "widzeniem" coś jak znak nieskończoności, po którym przesuwała się moja "uwaga" w trakcie oddychania. Na całość znaku składał się wdech i wydech oraz "zmiana kierunku" oddychania - pomiędzy wdechem i wydechem. I wiedziałam w tym momencie, że w ten sposób rozpuszcza się kolejna granica pomiędzy "jawą" i "snem", rzeczywistością i śnieniem, (pomiędzy 3D wymiarowością a wielowymiarowością).

sobota, 4 października 2014

JESTEM PUSTKĄ I WOLĄ JEDNI - "MEDYTACJA"

27/28.092014

Poczułam, że wystarczy już zawieszania się na myślach, które przez umysł w mózgu się pojawiają i pociągają za sobą. Poczułam, że nadeszła już pora, bym całą swoją istotą podążała za wewnętrznym prowadzeniem serca, Źródła, Jedni, Wszystkiego, Co Istnieje...

Zrozumiałam, że jestem gotowa na podjęcie ostatecznej decyzji i wykonanie skoku w przepaść... w pustkę.

Poczułam, że ta ostateczna decyzja ma być podjęta i dotyczy ona podążania z całkowitą ufnością i w całkowitej pokorze za tym, co się przeze mnie przejawia...

(...)

Wzięłam do ręki pięknie rzeźbioną kość słoniową - kieł słonia, do którego  włożyłam dwa pióra: jedno złoto-brązowo-kremowe pióro sowy, a drugie szaro-białe pióro chyba żurawie. Przez cały czas trzymałam ten kieł z piórami w dłoni...

Pojawiła się intencja: z całkowitą ufnością przyjmuję w siebie pustkę i łączę się z wolą jedni.

Czułam najpierw wokół siebie i częściowo w sobie bardzo intensywne wibracje o ogromnym spektrum częstotliwości - jakby to był umysł, którego dynamika jest wprost przeogromna. Byłam skupiona na intencji i znalazłam się w samym centrum... SIEBIE. Znalazłam się w centralnym punkcie w miejscu serca, którego... nie było (bo nie odczuwałam w tym momencie fizycznie serca), lecz wiedziałam że jest to po prostu miejsce centrum. (może to miejsce "znajduje się" w okolicy splotu słonecznego, a nawet pomiędzy splotem słonecznym a sercem? Nie umiem tego dokładnie określić).

Po pewnym czasie ten punkt centralny ekspandował i całe moje ciało znikło i stałam się przestrzenią pustki, ciemności - ogromnej, kosmicznej "jaskini" bez granic. Czułam bardzo subtelne, delikatne wibracje, które zaczęłam słyszeć jako dźwięk dochodzący skądś... z daleka, a jednocześnie czułam te wibracje w sobie i w centrum (miejsce w centrum serca?). I czułam te wibracje jako subtelny, piękny, krystaliczny dźwięk pustki w sobie. Wibrowałam nim cała i cichutko zaczęłam go śpiewać.

Ten dźwięk brzmiał wszędzie i odbijał się echem... coraz dynamiczniej... Częstotliwości zdawały się lekko różnicować i zgęszczać w tej przestrzeni pustki... Mimo to cały czas utrzymywałam ten jeden, krystaliczny dźwięk centrum...

Nagle zobaczyłam w tej wewnętrznej przestrzeni pustki, przed sobą, lekko z prawej strony... tkaninę energii... wiedziałam skądś, że widzę wewnętrznym widzeniem... umysł jako osobne JA. Umysł, którego istotą jest JA i który postrzega siebie jako absolut, coś całkowicie odrębnego od tego z czym się nie utożsamia, a z czego się wyłania, co go wypełnia i czego częścią JEST... chodzi o przestrzeń pustki, przestrzeń świadomości JESTEM.

I poczułam bardzo intensywne wibracje o ogromnym zakresie częstotliwości, pędzącego, 'fluktującego' z ogromną dynamiką umysłu i poczułam, że mam się jeszcze bardziej skupić na swoim centrum, skupić się na, w krystalicznym dźwięku pustki i na intencji.

Zobaczyłam wewnętrznym widzeniem, że misternie wyrzeźbiona kość słoniowa, którą nadal trzymałam w dłoniach jest dla mnie symbolem umysłu... jak statek wypełniający przestrzeń, a pióra w niej osadzone i dziurki w tej kości symbolizują świadomość - pustkę przestrzeni, przestrzeń pustki, wewnętrzną przestrzeń pustki, która cała wypełniona jest wibracjami, dźwiękami - wszystkim, co potencjalnie istnieje zawsze i wszędzie... we mnie.

W pewnym momencie poczułam delikatny, lekko słodkawy zapach. W pierwszym momencie skojarzył mi się z zapachem mamy... Wiedziałam, że to zapach strachu. Zapach strachu... umysłu odłączonego od świadomości Jedni.  Jednak w tym krystalicznym dźwięku zapach ten zaczął się rozpuszczać. .. we wszechogarniającej miłości.

Świadomość - JESTEM to nieskończona Przestrzeń, w której wszystkie te wibracje są scalone w jeden, krystaliczny dźwięk będący nią i wypełniający ją całą jako nieskończoną Przestrzeń zawartą w niej samej i w każdym jej obszarze.

To nieskończona Przestrzeń Energii, z której wyłania się Umysł jako echo wibracji jej krystalicznego dźwięku. Poprzez to Echo w niej samej,  jej krystaliczny dźwięk różnicuje się i przejawia jako niepoliczalny zakres - spektrum  dźwięków o zróżnicowanych częstotliwościach i natężeniach.

Świadomość - JESTEM jako nieskończona Przestrzeń Energii wyodrębnia z siebie ten niepoliczalny zakres - całe spektrum  dźwięków o zróżnicowanych częstotliwościach i natężeniach, który staje się JA -Umysłem.

Ta Przestrzeń Energii jako Świadomość wypełnia sobą także cały JA- Umysł oraz wszystkie jego pomniejsze, zróżnicowane i oddzielone od siebie wzajemnie części zróżnicowanych, pomniejszych Ja oraz ja.

JA - Umysł jest przenikany przez tę Przestrzeń Energii, rozwibrowany jej krystalicznym dźwiękiem i w ten sposób JA - Umysł może zostać Przebudzony.


W takim stanie JESTEM - Świadomość połączona z Przebudzonym  JA - Umysłem oraz Przebudzony JA - Umysł połączony z JESTEM - Świadomością stają się Całością, Jednią.

Nadal siedząc oparłam się plecami o ścianę i wyprostowałam swoje ciało, które potrzebowało teraz rozciągnąć się w górę. Czułam, że mój "pojazd kosmiczny", który nielecąc, leciał z przeogromną, ponadświetlną prędkością, teraz powoli zaczyna "wyhamowywać".

Intencja zmieniła formę na prostszą: jestem pustką i wolą jedni.

---------
Przez cały następny dzień, kiedy tylko mogłam, utrzymywałam w sobie tę intencję. Coś... zmieniło się we mnie... bardzo...





Dodane 10.10.2014

Ten dźwięk brzmiał wszędzie i odbijał się echem... 
Świadomość - JESTEM to nieskończona Przestrzeń Energii, z której wyłania się Umysł jako echo wibracji jej krystalicznego dźwięku. Poprzez to Echo w niej samej,  jej krystaliczny dźwięk różnicuje się i przejawia jako niepoliczalny zakres - spektrum  dźwięków o zróżnicowanych częstotliwościach i natężeniach.

Echo miłości:



"Rozsypie po niebie noc gwiazd złoty pył
I księżyc srebrzysty zagości.
Usłyszę cię, choćbyś o tysiąc był mil.
My – echo, my – echo.
My – echo nieziemskiej miłości
.
I dotknę cię, gdzie by nie rzucił mnie los,
Swym sercem, bo kocham nad życie.
Miłości odwiecznej przywoła nas głos.
My – tkliwość, my – tkliwość.
Tkliwości lustrzane odbicie.
I nawet za granią, gdzie wieczny trwa czas
I ciemność całunem okrywa,
Wiem, nigdy i nikt nie rozłączy już nas.
My – pamięć, my – pamięć.
Nas pamięć gwiaździsta ożywia.
My – echo, my – echo.
Nas pamięć gwiaździsta ożywia
.
Przekład: Tadeusz Rubnikowicz


PRZEMOC SEKSUALNA UZDROWIONA I POŁĄCZENIE ŚWIADOMOŚCI-JESTEM Z UMYSŁEM-JA

8/9.09.2014

SNY

Coś robiłam nachylona na ziemią; zbierałam albo sadziłam. Nagle poczułam, że coś ciężkiego przykleiło się do mnie od tyłu i jeszcze bardziej mnie zgięło. To było ciało mężczyzny, który brutalnie przygniótł moje ciało do ziemi, (...) i (...) chwilowo zaspokajając swoje pożądanie. Czułam pod jego pożądaniem istotę jego emocji: złość, wściekłość i nienawiść - to były emocje ukryte w jego pożądaniu. Po tym, co się stało, nie poczułam żadnych negatywnych uczuć, choć czułam to, co się stało, ale już z całkiem innej przestrzeni zrozumienia... Nie byłam nawet zdziwiona tym, co się stało. Czułam siebie, jakbym była przejrzysta...

Mężczyzna, zmęczony wysiłkiem tego aktu seksualnego, przysiadł obok, a może nawet na moment się położył. Powoli wstałam . On patrzył na mnie i czułam, że jest zdziwiony moim spokojem. Wiedziałam, że uznał to za objaw mojej słabości. Poczułam jednak, że jestem istotą pełną harmonii, tak samo, jak byłam przed tym zdarzeniem i że już nic nie jest w stanie mnie zranić ani wciągnąć w żadne gry poprzez złość, nienawiść czy jakiekolwiek inne emocje czy odczucia. Byłam całkowitym zrozumieniem tego, co ten mężczyzna uczynił i dlaczego, i wiedziałam, co ludzie czynią w swoim zaślepieniu emocjami, pożądaniem, koncepcjami, przekonaniami czy racjami i wiarą.

Karuna mnie obudziła w nocy zaraz po tym śnie... chyba po to, bym zapamiętała ten sen.
Dziękuję ci Karuno - miłości współodczuwająca.

----
Poczułam, że jestem Świadomością, boginią, która stworzyła ten świat rodząc pierwszego węża - zamysł... Umysł. Umysł, który zapragnął kreacji w oddzieleniu i w podziałach. Tego węża nazywają Bogiem. Ma on wiele imion, ponieważ ciężko pracuje nad zgłębianiem różnorodności i indywidualności wszelkich bytów i form istnienia: energetycznych, mentalnych, psychicznych, biologicznych, chemicznych i fizycznych...

Stworzył sam z siebie idee, koncepcje, symbole, przekonania, wiarę i wiele innych, wspaniałych narzędzi, które umożliwiły mu stworzenie wszechświata jako GRY z wieloma poziomami i równoległymi światami. Jego królestwem stał się czas, ale zaanektował też Przestrzeń Energii - Świadomości, którą JESTEM.

Jestem Przestrzenią Świadomości, w części odepchniętą, a w części zaanektowaną.

Oddałam się cała z ufnością temu aktowi kreacji i zostałam podzielona na nieskończoną ilość części i cząstek, które w utkanych czasoprzestrzeniach coraz bardziej oddzielały się od siebie i zapominały o sobie. A wszystkie moje dzieci musiały mnie całą odrzucić, aby mogły tworzyć dalej i udoskonalać swoją odrębność i różnorodność. Tak powstawało to, co nazywane jest "JA" i "ja", które jest różne od innych "ja" i czuje mocne więzi tylko z tym, co uznaje za siebie - z czym się utożsamia i z czym rezonuje. A resztę innych "ja" odrzuca uznając za coś gorszego.

niedziela, 7 września 2014

NATURA JEST WSZYSTKIM, CO ISTNIEJE W HARMONII


Różne idee, koncepcje powodujące oddzielenie od Natury, zabijają Naturę czyli wszystko to, co istnieje w całkowitej harmonii. Natura to wszystko, co istnieje w harmonii...
Martwienie się to martwota.
Martwienie się ogranicza świadomość i sprawia, że nie można żyć w radości istnienia i w harmonii...

Ci, co modlą się prosząc o coś dla siebie z poziomu chcenia ja - ego, zamiast wypełniać przykazania, które uznają za prawdę lub działać według praw, które oficjalnie uznają za warte przestrzegania... ponieważ sami ich nie przestrzegają, to są kłamcami i oszustami, burzycielami i niszczycielami tego, co istnieje, co może istnieć w harmonii.

Cała ludzka twórczość zablokowana jest koncepcjami i "prawem autorskim", bo często mylimy produkowanie z twórczym działaniem czyli tym, co wypływając z Jedni, Całości, ze Źródła przejawia się przez nas. Wszyscy kreatywni kreatorzy i ich kreacjonizm, jeśli nastawieni są na zyski z 'konsupcjonizmu', nie zajmują się żadną twórczością, lecz... destrukcją.

sobota, 14 czerwca 2014

ILUZJA w MATERII?





Widziałam jak w ogromnej, ciemnej przestrzeni zaczęło coś drgać. Powoli zaczęły pojawiać się iskry, z nich małe skupiska... jakby tworzące fajerwerki na filmie "od tyłu"; potem widziałam urywane i nieuporządkowane linie energii przecinające tę ciemność jak błyskawice... w różnych kolorach. Widziałam jak powstawały z tej energii postaci jakby... ludzkie. 

Najpierw jako energetyczne istoty. Póżniej bardziej wyglądały na istoty utworzone z atomów... Wszystko nagle zaczęło się dziać jak na filmie o bardzo, bardzo przyśpieszonym tempie. Wyłaniały się z ciemności, gestykulowały, robiły różne miny... mówiły, krzyczały, szeptały, śpiewały, milczały itd. itp...), ale w bardzo szybkim tempie. Było ich coraz więcej i coraz... gęściej. 






Dynamika i ekspresja ruchów tych postaci była wprost niesamowita. 

Stawała się jeszcze bardziej intensywna i jeszcze... Jedne znikały, pojawiały się następne i tak w kółko i w kółko... jakieś znikały i znów pojawiały się nowe. Dynamiczny obraz... Ogromna dynamika... miałam także skojarzenie ze słowem esencja, substancja...


To energia przejawiała się w formie... w tych twarzach i ciałach wciąż zmieniających swój wyraz, grymas, emocje, uczucia... Energia przywdziewająca... maski...

Widziałam jak z energii i różnych wibracji tworzą się te maski ludzkich twarzy, jak się zmieniają, transformują albo zastygają w bezruchu, choć inne się nadal zmieniają się w ogromnym tempie. Nie tylko twarze, ale i całe ciała równie zmienne i dynamiczne.

To było tak intensywne, że czułam w głowie coś, co kiedyś być może nazwałabym bólem. Ale to nie był fizyczny ból, lecz odczuwałam tę intensywność, jakbym nigdy w tym ciele czegoś takiego nie doświadczyła. Trwało to stosunkowo długo. Tak mi się wydaje.



Na poziomie energetycznym to się bardziej działo. 

Choć teraz mam skojarzenie z pewnym filmem... z tańczącym fluidem...

CO SIĘ KRYJE ZA... MASKAMI? DYNAMICZNA ENERGIA... 


A potem pojawiły się słowa, które ułożyły się mniej więcej tak:


Wszystko, co płynie z umysłu jest iluzją. To iluzja nieskończonych możliwości. My możemy być twórcami przejawów tej iluzji... w materii.



środa, 26 marca 2014

FILM O ROZPADANIU SIĘ...

Sen z 6. marca 2014

Weszłam do studia opracowań filmów. Kilku mężczyzn siedziało w studiu, do którego weszłam. Siedzieli przy komputerach i sprzęcie, na którym... ktoś robił piękną grafikę, ktoś inny opracowywał dżwięk, ktoś pracował nad animacją, a jeszcze ktoś montował w większę części kolejne sekwencje filmu... Byłam reżyserką tego filmu. Gdy weszłam do pomieszczenia, kilku mężczyzn paliło w nim papierosy. Nie poruszyło mnie to, że nie jest to zgodne z przepisami, lecz fakt, że w studio unosiły się opary dymu. Poprosiłam ich, żeby albo zgasili papierosy i nie palili w tym pomieszczeniu albo - jeśli chcą kontunować palenie - wyszli na zewnątrz. Jeden z nich, jakby obrażony wyszedł ze studia. Pozostali zgasili papierosy. Dym ten skojarzył mi się z dymem iluzji... hm..

Podeszłam do Mateusza, który był wspaniałym specjalistą od efektów specjalnych. Pracowaliśmy nad filmem tworzonym przez obrazy grafiki komputerowej, które wraz z towarzyszącą im muzyką i pieśniami miały być przypowieścią o...

Mateusz zaczął pokazywać mi nowe pomysły i próby ich rozwiązań. Dostał od znajomej studentki piękne opracowanie graficznie w biało-stalowo kolorach jakiegoś starego budynku. To była wręcz "koronkowa" robota: na ciemnym tle granatowo-czarnej nocy, bieliły się w różnych delikatnych odcieniach kontury i kształty budynku. Mateusz pokazał mi swoją animację tego budynku: ruch następował, gdy wiał niewidoczny wiatr; jego ruch wynikał z muzyki, którą wcześniej wybrałam. Wiatr lekko poruszał firankami tego budynku, a poprzez grę światła i cieni powodował nawet falowanie pewnych części ścian odkształcając ich pozornie stałą materię. Bardzo mi się podobał ten pomysł. Zaproponowałam Mateuszowi, by na mocniejszy akcent muzyczny (w kodzie utworu), na końcówkę ostatniego słowa wia-tr (dokładnie z literami "tr") z pieśni wybranej do tej sekwencji filmu, wykonał animację wolnego, całkowitego rozpadnięcia się, aż do zaniknięcia całego budynku. Resztki pozostałe z tej konstrukcji miałyby przypominać spadający na ziemię śnieg, skrzący się delikatnym barwami w białawym świetle księżyca.

Ciąg dalszy tutaj:
http://www.tonalinagual.blogspot.com/2014/05/jaskinia-ciemnosc-i-pustka.html

http://www.tonalinagual.blogspot.com/2014/06/niewidzialne-krystaliczne-swiato-wyania.html