poniedziałek, 8 kwietnia 2013

POWÓDŹ





Dziś śniła mi się powódź... Znajdowałam się w dolinie przylegającej do jakiejś góry. Udało mi się przejść przez wodę do pasa, a miejscami nawet głębszą (był tam metalowy płot, którego mogłam się przytrzymać i posuwałam się kawałek wzdłuż tego płotu). Chciałam się przedostać na polanę u stóp góry pokrytej jeszcze gdzieniegdzie śniegiem. Musiałam puścić się płota i przepłynąć jakieś dwa metry w bardzo wartko płynącej wodzie. Istniało ryzyko, że ten wartki nurt mnie porwie ze sobą. Udało mi się. Gdy dobrnęłam do granicy tej polany, złapałam się czegoś, ale nie wiem czego. Stałam w wodzie po pachy, a przede mną było bardzo strome wejście na polanę. Jakiś mężczyzna podszedł i podał mi kij, więc wdrapałam się na tę polanę. Wiedziałam, że jak przedostanę się na nią, to już wszyscy, co znaleźli się na tej polanie i na górze, będziemy mogli osiedlić się w wyższych partiach tej góry.