czwartek, 13 stycznia 2022

INSTRUMENT Z 12. OCTAWAMI

 Widziałam instrument przypominający pianino albo raczej nowoczesne organy, które miały 12 tzw. octaw. Octawa to tzw. interwał zawarty między ośmioma kolejnymi stopniami skali muzycznej. Ale w tym instrumencie interwał zawierał się pomiędzy dwunastoma kolejnymi stopniami skalo. Octawa pochodzi z łaciny: octavo znaczy ósmy. Zatem to nie były znane w tym świecie octawy zawierające 8 dźwięków, lecz raczej duodecimus, co znaczy dwunasty.

Oprócz tego instrument podobnie jak organy zawierał nie jedną, ale kilka klawiatur. Dokładnie nie pamiętam ile.

Przy tym instrumencie siedziała kobieta, która umiała na nim grać. I miała uczyć mojego ukochanego - Risziwę gry na tym instrumencie.

środa, 8 sierpnia 2018

WIELOWYMIAROWA PIEŚŃ

 2018 rok.

W wizji widziałam w przestrzeni prozrzucane świetliste, kolorowe kulki. To były jakby nuty przestrzennego, wielowymiarowego zapisu jakiejś muzyki. Gdy te kulki pojawiały się w różnych miejscach tej przestrzeni i poruszały się, inspirowały mnie do wydawania z siebie dźwięków. Miałam odczucie, że odczytuję conajmniej czterowymiarowy zapis nutowy i śpiewam jakąś wielowymiarową pieśń. 

niedziela, 24 stycznia 2016

WYJŚCIE Z MROKU


I znów przyjmowałam w śnieniu bardzo mocne energie o bardzo intensywnych wibracjach, a one ciele, poprzez ciało rozluźniały się i zmieniały się wibracje tych energii. Zmiana, transformacja kolejnych wibracji.

wtorek, 29 grudnia 2015

KIM JESTEŚMY?



jesteśmy tym, 
w co wierzymy...

słowa...

kiedy przestajemy używać pewnych słów 
w myślach i w mowie, 
nasz sposób odczuwania - istnienia
ulega wielkim zmianom.

wtorek, 29 września 2015

DWA DOMY I DRABINA

Śniła się czerwona, bardzo długa drabina, która jednocześnie w jakimś sensie była mostem łączącym różne miejsca w przestrzeni, nie tylki pionowo, ale także poziomo... Drabinę tę można było ustawiać pod różnymi kątami. 
Drabina... Tu jeszcze skojarzenie z DNA, które potencjalnie może łączyć nas "ze wszystkimi miejscami w kosmosie"... ?

środa, 5 sierpnia 2015

KOBYŁA I ŁANIA...

Dwa sny śnione w odległości ponad miesiąca, ale mające ze sobą wiele wspólnego...

25.06.2015
Szłam ulicą małego miasteczka . Szłam tuż przy chodniku, który znajdował się po mojej prawej stronie. Mały ruch, ludzi na ulicy nie było. Upalny dzień. Zobaczyłam przed sobą leżącego na ulicy, tuż przy chodniku po prawej stronie konia. klik.

Szłam tym chodnikiem, który wcześniej znajdował się po mojej prawej stronie  i  tym razem zobaczyłam kobyłę leżącą  na chodniku. Z boku za chodnikiem znajdowała się spora przestrzeń zarośnięta trawą. Tam obok kobyły leżały dwa małe źrebaki. Zbliżyłam się do nich. Kobyła przed chwilą urodziła dwa źrebiątka i cała trójka leżała wykończona tym aktem narodzin. Pogłaskałam z czułością leżącą kobyłę i zbliżyłam się do mniejszego źrebaka. Jego także pogłaskałam czule. Spojrzałam na kobyłę - w tym moim spojrzeniu na nią było pytanie:
- Czy mogę pomóc?
- Tak - odebrałam jej odpowiedź.
Delikatnie wsunęłam ręce pod tylne nogi źrebaka i pomogłam mu wstać. Źrebak utrzymał się na nogach i stał. Przyszły mi myśli:
- Co dalej mogę zrobić? Czy ktoś mógłby mi pomóc?
I przypomniałam sobie, że szef firmy, w której pracuję, ma stadninę koni.
- Może do niego powinnam zadzwonić, on przecież na pewno ma kontakty do weterynarzy...?
I obudziłam się. 

Po obudzeniu się z tego śnienia, zrozumiałam, że nie mogłam pomóc kobyle i źrebakom, ponieważ nie zaufałam sobie, nie zaufałam jeszcze całkowicie w swoje połączenie, nie otworzyłam się na możliwość udzielenia wsparcia w całkowitym zaufaniu w wewnętrzne prowadzenie...

Potem zapomniałam o tym śnie aż tu nagle... kolejny sen...

30.07.2015
Zima. Patrzę przez okno i widzę, że na ulicach dużego miasta spadł śnieg, dużo śniegu. Śniegiem zasypane ulice i auta. Wieczór lub noc. Światło latarń lub Księżyca oświetla przestrzeń, więc mimo nocy jest dosyć jasno. Jacyś mężczyźni przesuwają odśnieżony samochód pchając go z dosyć sporą prędkością. Dużo przy tym zabawy mają. klik.

Jadę samochodem z jakimiś ludźmi. Kierowcą jest kobieta. Jedziemy wolno, bo ulica jeszcze nie odśnieżona. Wygląda na to, że jest wieczór, światło takie samo jak wcześniej, ale ruch na ulicy i na chodniku jak "w godzinach szczytu". Nagle zatrzymaliśmy się, ponieważ coś stuknęło w samochód. Kobieta prowadząca samochód wyszła na zewnątrz, by sprawdzić, co to było. Wróciła i powiedziała, że to róg jelonka stuknął o samochód. Zaczęłam się rozglądać. Na chodniku spostrzegłam spory tłumek ludzi otaczający łanię stojącą do mnie tyłem. Nie wiem, jak to możliwe, bo dzieliła nas spora odległość, ale zobaczyłam, że z jej pochwy wystaje maleńki róg jelonka. 

Wyszłam z samochodu, podeszłam do łani. Jej sierść i zad były czarne i błyszczały srebrzyście mieniąc się tęczowo-opalizująco w świetle latarń lub Księżyca. Czułam wielkie napięcie i spory niepokój, a może nawet strach łani. Wiedziałam, że łania rodzi, ale ma jakieś problemy. Pogłaskałam ją i poczułam przyzwolenie, zaproszenie, aby jej pomóc. Zaczęłam delikatnie, masować jej zad i okolice pochwy. Wiedziałam jak to robić, wiedziałam, jakiej pomocy łania potrzebuje i jak mogę to zrobić. Łania trochę się uspokoiła. Jej wagina zaczęła się powoli rozszerzać. Masowałam ją dalej, aż zaczął wyłaniać się łepek jelonka. Do tej pory łania stała, ale nagle osunęła się na ziemię zginając przednie nogi. Czułam, że łania potrzebuje innej pomocy. Uchwyciłam ją za zad i zaczęłam rozchylać jej "miednicę". Usłyszałam, jak łania wydała z siebie dźwięk aprobaty i wdzięczności. 

Koziołek wychodził... a między jego przednimi nóżkami pojawił się łepek małej sarenki. Stanowczo, ale też z wyczuciem trzymałam łanię w tym "rozwarciu". Kiedy koziołek i sarenka zaczęły razem wychodzić z pochwy, usłyszałam kolejny dźwięk - stęknięcie łani, który był informacją, że czas już, by poluzować ten uchwyt. Tak zrobiłam. Koziołek wyszedł cały, a teraz rodziła się sarenka...

W świetle widziałam czarną sierść łani. Jej wagina także była koloru czarnego. A nawet koziołek i sarenka. A sama łania... była bardzo duża, bardziej wyglądała na łosicę niż sarnę. Pomogłam jej urodzić bliźniaki: koziołka i sarenkę.

Poprosiłam stojących wokół ludzi, żeby zostawili zwierzaki w spokoju i pozwolili im odpocząć . 
- Gdy odpoczną, odejdą sobie tam, gdzie mają pójść. - powiedziałam.
I rzeczywiście, ludzie przyjęli te słowa ze zrozumieniem. Część stała nadal, a część się rozeszła...

Nie wiem, czy w tym śnie byłam człowiekiem, nie wiem w jakiej formie byłam w tym śnie... Jakbym była trochę bezosobowa...

08.08.2015

http://www.ifish.net/board/showthread.php?t=383248&highlight=black+doe



poniedziałek, 27 lipca 2015

PRZEBUDZENIE RYCERZA

23. lipca w górach Słonnych...

Nawet nieco zabawna wizja... w znacznie poszerzonym stanie świadomego śnienia na jawie...
Zobaczyłam fallusa, który kiedyś został "odcięty", a teraz na powrót scalił się z moim ciałem. I w tym momencie stałam się rycerzem (skojarzenie z "pasowaniem na rycerza"). Poczułam bardzo silną energię, piękną i potężną, wzmacniającą mnie - moją kobiecość oraz "krystaliczność" (?) tego, co "mam do zrobienia"... co ma się przejawić... Nastąpiła pełnia połączenia Animy i Animusa w mojej wewnętrznej Przestrzeni.

I odczuwam coraz pełniejszą harmonię Animy i Animusa w sobie... I coraz większą MIŁOŚĆ i ZROZUMIENIE w SOBIE... i wolność, także wobec innych - cząstek SIEBIE jako Całości, Jedni...

Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję... 
hejano hej nej joł łej...




Dla Przebudzonego Rycerza nie ma nic obraźliwego w czynach bliźnich. Może zostać zraniony, ale nigdy urażony...