Wybaczam Ci. I kocham Cię. Nie rozumiem, czemu to zrobiłeś, ale w tej chwili nie ma to znaczenia.
Mężczyzna był tak zaskoczony moją reakcją, że zobaczyłam w jego oczach jeszcze większe przerażenie. I zaczął wymierzać cios za ciosem raniąc głęboko moje ciało.
Powoli, oparta o ścianę przesuwałam się w kierunku podłogi, ale mówiłam do niego:
- Nie szkodzi. Nie ma znaczenia w jaki sposób umieram... Kocham Cię... i wybaczam Ci.
Powoli, oparta o ścianę przesuwałam się w kierunku podłogi, ale mówiłam do niego:
- Nie szkodzi. Nie ma znaczenia w jaki sposób umieram... Kocham Cię... i wybaczam Ci.
I osuwając się na podłogę czułam ciepło rozlewające się w moim ciele. Nie czułam bólu czy cierpienia. Byłam szczęśliwa, że nie poddałam się ani przerażeniu, ani rozpaczy, ani nienawiści. Byłam miłością.
A gdy się obudziłam, miałam odczucie radości "z dobrze zdanego egzaminu"...