18.kwietnia
Zamieć w górach. Domek na zboczu góry owiewany obficie śniegiem. Zasypany… Stoję przed wejściem do domu w śniegu prawie już po pas. Wejście znajduje się od strony zbocza góry. Słyszę wyjące, wręcz ujadające psy. Jakby bez powodu. A jak się przyjrzałam… Te psy to nie psy, tylko jakieś dziwne genetycznie zwierzęta. I ujadały strasznie.
Do chatki dotarła w te śnieżyce jakaś młoda kobieta, na którą czekałam. Poszłyśmy razem do lasu. Las rozciągał się także na szczycie pasma górskiego. Stanęłam na samym szczycie pasma i nagle góra pękła. Pode mną pojawiła się głęboka szczelina. A na dnie tej szczeliny zobaczyłam przepiękną waginę Ziemi. Skakałam wokół rozwartej skały jak sarenka, co chwila zatrzymując się i spoglądając w dół na to cudowne zjawisko. Nagle podziemny potok zaczął zalewać tę waginę… Był to przepiękny widok.