niedziela, 20 maja 2007

BARKA W POSTACI CHRYSTUSA


20 maja 2007
Stałam na wzgórzu, na wysokim brzegu rzeki patrząc w dół widziałam rzekę Bug. Dlaczego akurat Bóg?Woda miała zielony, oliwkowo- matowy kolor. W rzece kąpali się ludzie. Lato, gorąco, dużo ludzi. W tym jacyś moi przyjaciele i moje rodzina: mój mąż i moje dziecko. Tego dnia nie mogłam z nimi iść na plażę. Niżej na brzegu stali ludzie, też było ich dużo. Obserwowałam, jak nurtem rzeki spływają gówna, mnóstwo gówien, a pływający w rzece ludzie próbują je wymijać. Zobaczyłam nagle, że z prawej strony rzeki nadpływa ogromna barka zajmująca prawie całe koryto rzeki. Najpierw zobaczyłam jej początek, a końca jej nie było widać. Gdy barka sunęła z nurtem rzeki i zbliżała się do kąpieliska, wciągała pod siebie pływających ludzi. Ludzie krzyczeli rozpaczliwie wołając o pomoc, a barka płynęła wolno i dostojnie. Zobaczyłam też, że barką jest olbrzymia postać jakby Jezusa Chrystusa wyglądająca jak drewniany płaski świątek, jak postać Chrystusa zdjętego z krzyża. Poczułam strach o tych wszystkich ludzi w wodzie. Wiedziałam, że część z nich się utopi. Z niecierpliwością czekałam, kiedy zobaczę koniec tej gigantycznej barki. Wreszcie zobaczyłam. Zbiegałam na dół i widziałam wciąż przepływającą barkę. Gdy zbiegłam na brzeg, barka już przepłynęła, ale nikt na powierzchni wody nie pojawiał się. Ratownicy wkroczyli do akcji poszukiwawczej. Ktoś mnie zatrzymał i żądał ode mnie, abym się wylegitymowała. Podając dowód zapytałam, czy ktoś przeżył czy ktoś się uratował? Usłyszałam, że moje dziecko żyje. Okazało się, że moje dziecko przeżyło, ponieważ miało w organizmie coś, co pozwoliło mu tak długo pozostać pod wodą. Tylko kilkoro dzieci przeżyło. Mój mąż nie przeżył tak, jak wielu innych.

poniedziałek, 14 maja 2007

DZIECKO HUMANOID


14 maja 2007
Znalazłam na ulicy niemowlę, które wyglądało na martwe. Pochyliłam się i zobaczyłam, że leży na brzuchu i oddycha, a z jego lewego oka sączy się piana. Uniosłam to dziecko i wzięłam na ręce. Było podobne do lalki, a jego ciałko było delikatne półprzezroczyste, jakby silikonowo-plastkowe. Przypomniało mi kolorem ciała małych prosiaczków, które widziałam kiedyś na targu w Gruzji. Były zabite, wisiały na hakach po utoczeniu z nich krwi. Mleczność i mglista konsystencja ich ciał zrobiła na mnie wówczas ogromne, przygnębiające i porażające wrażenie. To dziecko miało podobny kolor. Niby żywe, a jakby martwe. Trzymałam je na rękach, a ono zaczęło coś do mnie mówić. To był chłopczyk. Wiedziałam, że jest jakimś dziwnym, jakby sztucznym tworem, nienaturalnym, ale przypominającym jakiegoś humanoida. Jego ciało początkowo przelewało się na moich rękach, więc posadziłam go na stole. Chłopczyk siedział sztywno wyprostowany. Zaczął mi opowiadać swoją historię, której nie zapamiętałam.

piątek, 4 maja 2007

UFO, PORTAL I PRZEJŚCIA MIĘDZY SNAMI


4 maja 2007
Miałam dziwne umiejętności – sporo widziałam i czułam z rzeczywistości niefizycznej. Byłam wraz z innymi na wycieczce w jakimś grobowcu. Usiadłam na nim i poczułam, że jakiś duch mnie uszczypnął w pośladek i złapał mnie za pupę. Zerwałam się najpierw trochę zaskoczona, a potem rozbawiona. W trakcie tej wycieczki widziałam wiele takich sytuacji, których inni nie widzieli. Wróciliśmy do hotelu i poszłam odpocząć sobie na dach, gdzie był ogromny taras. Sam hotelik był wkomponowany w zbocze góry. Była już ciepła, piękna noc. Gwiazdy świeciły na niebie. Patrzyłam na szczyt tej góry i nagle na niebie zobaczyłam coś dziwnego. Coś lata, ale bardzo nietypowym rodzajem ruchu, raptownie skręca w bok i leci linia łamaną, a nie prostą i w trakcie lotu zmienia kształt. Najpierw pomyślałam, że może mi się to wszystko przywidziało, ale patrzyłam dalej i zobaczyłam ciemne wiry na niebie i od czasu do czasu jakieś nagłe rozbłyski. Za każdym razem coś dolatywało do jednego miejsca i nagle znikało w wirze - PORTALU. To było jak wielowymiarowe przestrzenie nakładające się na siebie. Widziałam to miejsce jako wejście/wyjście do oraz z tunelu czasoprzestrzennego. Potem weszłam do innego snu, na innym poziomie i przechodziłam z jednego poziomu śnienia na inny, budziłam się w innym śnie i wiedziałam, że jestem w innym śnie, a potem przechodziłam dalej, do jeszcze innego snu. Podróżowałam między snami. W jednym ze snów spotkałam jakiegoś przyjaciela ze snu pierwszego, który w tym nowym śnie wynajmował mi mieszkanie. I zaczęłam mu opowiadać swój pierwszy sen o tunelu czasoprzestrzennym, ale on nie był zupełnie zainteresowany moimi odkryciami, tylko powiedział, że nie będzie mi wynajmować mieszkania. Powiedziałam, że to nie szkodzi i przeszłam do innego snu.