piątek, 28 września 2012

POMOC


28.września
Znów gęsta fabuła, jakieś sytuacje, uzdrawianie… ja byłam uzdrawiającą, ale ludzie wokół mnie chyba o tym nie wiedzieli. Spotkałam jednego, a później drugiego młodego mężczyznę. Znów inny świat, podobny trochę do naszego, ale zdecydowanie inny. Obaj mężczyźni byli artystami, ale dziwnie się zachowywali, jakby nie mieli żadnego połączenia z otaczającą ich rzeczywistością. Robili dziwne konstrukcje. Jeden z nich zrobił konstrukcję – dzieło sztuki, w które wplótł samego siebie i skoczył z nią do wody. Woda była lodowata i pełno było w niej kry. Woda zaczęła zamarzać wokół tego mężczyzny. Widziałam, że ten mężczyzna za chwilę zamarznie na śmierć. Nie mogłam mu pomóc. Nie mogłam ingerować w jego świecie... Ale on zawołał o pomoc... I wtedy wskoczyłam do wody i podpłynęłam do tego mężczyzny i zatrzymałam się w pewnej odległości. Już mogłam mu pomóc, bo wołał o pomoc... Spojrzał na mnie zaskoczony. Porozumieliśmy się telepatycznie. Podpłynęłam do niego bliżej. Patrzył na mnie, jakby na coś czekał. Podałam mu rękę. Wydostałam go z stamtąd na brzeg i powiedziałam mu, że mam mu coś do przekazania: że jeszcze ma parę rzeczy do zrobienia. Przyjął to ze zrozumieniem. Potem w innym pomieszczeniu pracował dalej. Siedziałam obok niego i mówiłam coś, ale w zasadzie cały czas śpiewałam. Miałam wrażenie, że moje pieśni powoli roztapiają jego serce i przywracają go do życia.  Nawiązywałam z nim bardzo „delikatny” kontakt.

2.października
I przypomniało mi się dziś właśnie, że kiedyś sama próbowałam popełnić samobójstwo. Kiedy obudziłam się rano ogromnie rozczarowana, że jestem znowu w tym świecie, usłyszałam głos, który mi powiedział, że muszę żyć, bo przyszłam tutaj, żeby zrozumieć ten świat. Zrozumiałam w tym momencie, że śmierć fizyczna od niczego nie uwalnia. Że mam tu coś do załatwienia, a jeśli nie załatwię, to i tak będę musiała wrócić...