27.06 2007
Najpierw wyrzucili mnie z pracy – straciłam pracę. Potem
miałam zablokowane konto i zostałam bez pieniędzy. Potem Księżyc wybuchł i się
rozpadł. Aż w końcu Ziemia straciła równowagę w swoim polu grawitacyjnym
zaburzonym przez znikniecie Księżyca i zaczęła tańczyć lecąc w kosmos. Ludzie
przerażeni, że to koniec świata. Uczucie jak w szybko przesuwającej się windzie
albo jak przy ostrym starcie samolotu czy turbulencji. Tłumaczę ludziom, że to
wcale nie koniec, że Ziemia musi teraz znaleźć nowe miejsce w polu
grawitacyjnym. Wybuchają katastrofy, trzęsienia ziemi… Wreszcie planeta hamuje,
zachybotała się trochę na boki i osiadła na nowej orbicie. Przerażenie ludzi
było tak ogromne, że ja też prawie zwątpiłam i przeleciała mi przez głowę myśl,
że to prawdopodobne, że Ziemia przeleci, przebije z impetem przez pewien punkt
– obszar graniczny swojego pola i poleci hen w kosmos i już nigdy się nie
zatrzyma… Nie poddałam się tej myśli. Usiadłam, wyciągnęłam ręce do stojących
obok ludzi trzęsących się z przerażenia. Zaufali i usiedli obok podając sobie
ręce. I wyciągali dłonie do stojących dalej, a ci uspokajali się i siadali na
ziemi… Aż Ziemia się uspokoiła.
Jeszcze wówczas Ziemia lekko zakołysała się i na powrót osiągnęła grawitacyjną stabilność. Wtedy pojawiły się dwa słońca albo dwa księżyce...
Jeszcze wówczas Ziemia lekko zakołysała się i na powrót osiągnęła grawitacyjną stabilność. Wtedy pojawiły się dwa słońca albo dwa księżyce...