Dziś w nocy patrzyłam na gwiazdy i własnym oczom nie wierzyłam… widziałam wiele gwiazd pulsujących światłem. Jak nigdy wcześniej. Prawie każda gwiazda, na którą patrzyłam , pulsowała. Ich pulsacje miały różne rytmy. Wcześniej czegoś takiego nie zaobserwowałam na taką skalę. Więc albo ja nie byłam w stanie tego wcześniej zobaczyć albo… coś się dzieje w kosmosie.
A gdy położyłam się do łóżka po "spotkaniu z gwiazdami", cały czas czułam z nimi połączenie. Leżałam przykryta cała kołdrą i przepływała przeze mnie pieśń połączenia; i czułam wielki przepływ miłości. Co prawda byłam już pod dachem i nie leciały do mnie te gwiazdy, ale miałam jakieś głębokie połączenie ze wszystkimi gwiazdami.
A w nocy miałam sen... Wszystko się ułożyło zupełnie inaczej niż jest teraz. Przyjechali do mnie moi bliscy znajomi, którzy nagle byli zupełnie inni - pogodni, uzdrowieni, uwolnieni od swoich wcześniejszych przekonań, które sprawiały im cierpienie i rozdarcie pomiędzy ich wiedzą, a działaniami, które różniły się od tej ich pięknej wiedzy, bo ich działania często wypływały z nieuzdrowionych (nie przepracowanych) wzorców karmicznych. A ja siedziałam sobie gdzieś w kąciku na stołeczku przy drewnianych schodach, a na kolanach, na talerzyku miałam... jakieś gówno ustrojone żółtymi płatkami kwiatków i chyba zielonymi listkami... i modliłam się w intencji oczyszczenia tego gówna :-) A to był tylko symbol :-) Przeczytałam sobie: 'Ekskrementy, odchody, zbędne składniki pożywienia lub szkodliwe produkty przemiany materii wydalane z organizmu ..." Hmmm... Po spotkaniu i połączeniu z gwiazdami, błogosławiłam nasze ekskrementy :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz